2015-07-28

Co nas czeka od 6 sierpnia?

Po zaprzysiężeniu nowego prezydenta Rzeczypospolitej nadal oczywiście będzie istniał konstytucyjny wymóg współdziałania między prezydentem a Radą Ministrów. Układa się ono dobrze zwłaszcza wtedy, gdy „wzgląd na dobro kraju bierze górę nad dbałością o własną karierę i publiczny wizerunek” (J. Buzek). Przewidując pojawienie się odmiennych afiliacji politycznych po wyborach, prezydenckich lub parlamentarnych, opublikowałem dwa lata temu rozważania o sytuacji, w której istnienie odmiennych orientacji może doprowadzić do powstania przeszkód w takim współdziałaniu. Może to wyniknąć z potencjalnie konfliktogennej regulacji konstytucyjnej w zakresie kompetencji Rady Ministrów i zestawu zadań prezydenta, dającej też prezydentowi – i to uważam za wadę ustrojową – nieograniczone  prawo inicjatywy ustawodawczej. Pamiętajmy bowiem o kierowniczej kompetencji Rady Ministrów. Wszak to właśnie Rada Ministrów - i tylko Rada Ministrów - prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną państwa (art. 146 K.).

Skonstruowałem więc pewien wariant stanu konfliktowego i chciałem poznać opinie  byłych premierów i prezydentów. W okresie od maja do września 2013 r. rozmawiałem  o tym krótko z Markiem Belką, Janem Krzysztofem Bieleckim, Jerzym Buzkiem, Włodzimierzem Cimoszewiczem, a na koniec  z Aleksandrem Kwaśniewskim. (Inni b. premierzy nie zareagowali na moją prośbę, a znany mi osobiście Lech Wałęsa odpisał, że nie uczestniczy w życiu politycznym). W sumie odniosłem wrażenie, że moi rozmówcy zgadzali się co do potencjalnego istnienia konfliktu, lecz uznawali też celowość utrzymania obecnej regulacji konstytucyjnej, argumentując przy tym, że praktyka nie wskazuje na istnienie realnego zagrożenia. A co mogliby powiedzieć w nowej sytuacji?

Więcej o tym w książce O prowadzeniu i analizowaniu polityki państwa, ATUT i CSNiE UWr, Wrocław 2013, zwłaszcza s. 302-308 i 314-315.  

Korzystając z tej witryny wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, które usprawniają jej działanie.

© Ryszard Stemplowski