2015-07-13

Zaufanie

Mówimy, że „A. jest człowiekiem, który potrafi okazać zaufanie”, albo że „A. ufa B.,” albo że „A. ufa B., iż ten uczyni X”. albo że „B. cieszy się zaufaniem A.”

Nie ufam prezydentowi Rosji i jego ministrowi spraw zagranicznych, ponieważ rząd Rosji idzie śladami ZSRR, zbrojnie łamiąc prawo międzynarodowe, a jednocześnie zaprzecza temu wypowiadając publicznie (i nie tylko wobec prezydentów i rządów państw UE, USA i pozostałych) kłamstwa o bezprawnych działaniach rządu Rosji – oraz ich skutkach – w stosunku do państwa sąsiedniego, Ukrainy, strasząc obywateli Rosji i przedstawiając agresję rosyjską jako obronę przed zagrożeniem Rosji przez „Zachód”. Jeżeli państwa demokratyczne nie obronią Ukrainy, tym samym nie utrzymają stosunków zaufania między sobą jako demokratycznymi państwami prawnymi w sojuszu obronnym, co jednocześnie osłabi też atrakcyjność oferty współdziałania z Rosją potencjalnie urzeczywistniającą zasady demokratycznego państwa praworządnego i szanującego suwerenność państw innych, a rząd takiej Rosji zasługiwałby na zaufanie.

Nie ufam premierowi Grecji,  ponieważ on idzie śladem swoich poprzedników i obiecuje, jak oni, że wykona warunki udzielenia Grecji kolejnej pomocy międzynarodowej, lecz nie wyjaśnia niewykonania zobowiązań greckich rządów poprzednich, nie oferuje wiarygodnej gwarancji (adekwatne zabezpieczenie majątkowe) wykonania obietnic swoich i jednocześnie nastawia obywateli swego kraju negatywnie do wierzycieli Grecji (demoralizuje obywateli) i osłabia swoją i bez tego niską wiarygodność. Jeżeli pozostałe państwa strefy euro nie pomogą Grekom uporządkować greckiego państwa, działając zgodnie z przyjętymi zasadami obowiązującymi w UE, nie utrzymają wspólnej waluty, zaszkodzą Grecji i zagrożą rozwojowi czyli egzystencji UE. Grecja nie spełniała warunków przystąpienia do EWG, może teraz znów nadużywa zaufania partnerów, nie spełniając warunków członkostwa UE?   

Cytuję ze swej książki O prowadzeniu i analizowaniu polityki państwa, Wrocław 2013, s. 80-88, pomijając wszystkie przypisy, zaznaczając odsyłacze jako (*), z dygresjami, uzupełnieniami, rozwinięciami wątków pobocznych, źródłami  opinii, cytatów etc.:

Zaufanie jest zmiennym w czasie, lecz zawsze w pewnym stopniu określonym wyrazem kultury politycznej: przekonaniem człowieka (wspólnoty etc.) co do oczekiwanego (aprobowanego) postępowania (innych ludzi) w określonym kontekście sytuacyjnym. Mogę budować zaufanie do człowieka, który w wystarczającym dla mnie stopniu kieruje się  takimi jak ja normami, jeśli i ta osoba dostrzeże wystarczające kierowanie się przeze mnie przestrzeganymi przez nią normami. Bardziej skomplikowany proces budowy zaufania zachodzi w skali pluralistycznego społeczeństwa (naród polityczny czyli konstytucyjny) w demokratycznym państwie praworządnym. W  książce o analizowaniu polityki zagranicznej zwracam uwagę na „wzajemne zaufanie uczestników procesu decyzyjnego”,(*) cytuję polskiego ministra spraw zagranicznych, mówiącego o Polsce jako „godnym zaufania uczestniku wspólnoty europejskiej”,(*) wymieniam „wzajemne zaufanie” jako przesłankę współdziałania w NATO (sojusznicy to b. wrogowie),(*) odnotowuję wypowiedzi wiążące obywatelskie poczucie sprawiedliwość z „zaufaniem do państwa”(*) oraz opinię wyznaczającą rodzinie funkcję modelu dla społeczeństwa, który  miałoby się opierać na „zaufanie i miłości”, a nie na „sprawiedliwości” i „roszczeniach”,(*) krytykuję też kreowanie obrazu Polski przy pomocy znaków w rodzaju bociana, żubra, oscypka czy biało-czerwonego latawca – gdy „potrzebna jest budowa trwałego zaufania”,(*) cytuję D. Tuska z okresu opozycyjnej Platformy Obywatelskiej: „Podstawą polskiej racji stanu musi być […] jedność europejska oparta na wewnątrzeuropejskim zaufaniu”,(*) ale podkreślam, że choć zaufanie między organizacyjnie współpracującymi między sobą politykami i urzędnikami jest niezbędne,  potrzebne jest zaufanie między obywatelami jako takimi, spełnienie wzajemnych oczekiwań co do postępowania w określonym kontekście sytuacyjnym. Wydaje się, że im wyższy stopień wzajemnego zaufania miedzy obywatelami, zwłaszcza w obrębie organów i urzędów administracji publicznej („miara horyzontalna zaufania”) oraz zaufania obywateli do członków tych organów czy pracowników takich urzędów („miara wertykalna zaufania”), tym niższa potrzeba  regulowania stosunków społecznych czyli ustanawiania stosunków prawnych.(*) Chodzi o to, żeby stosunki współdziałania w demokratycznym państwie praworządnym wymagały tylko absolutnie niezbędnego zakresu regulowania  stosunków współzawodnictwa. Jeśli jednak regulacja nie jest zadowalająca, brak zaufania wzmacnia negatywny skutek braku adekwatnej regulacji, a ta znów negatywnie oddziaływa na budowę zaufania. Podobnie kształtuje się zaufanie między podmiotami działającymi na rynku pracy, zależnie od regulacji prawnej: budowie zaufania służą raczej ułatwienia w nabywaniu nowych kwalifikacji, niż prosta wypłata zasiłków, które ponadto utwierdzają pasywność.(*)

Również Piotr Sztompka omawia problematykę zaufania – i to w sposób systematyczny oraz wyczerpujący. M.in. przedstawia sześć „demokratycznych praktyk” wymagających „pewnego stopnia zaufania”: Demokracja wymaga „komunikacji między obywatelami”, „tolerancji”, „akceptacji powszechnie obowiązujących reguł gry”, „pewnego poziomu kultury w debacie publicznej”,  „partycypacji”, istnienia „wyedukowanych obywateli”.(*)

Praktyka prowadzenia polityki dostarcza obfitego materiału do obserwacji stanu zaufania. Rada Ministrów ma inicjatywę ustawodawczą i na podstawie konstytucji oraz ustaw oddziaływa swoimi aktami prawnymi (rozporządzenia) na proces regulacji. Pewien poziom zaufania wymagany jest w obrocie cywilnoprawnym, lecz nieraz dochodzi do sporów i trzeba powoływać się na zasadę pacta sunt servanda.  Zasadę ograniczonego zaufania ustanawia kodeks drogowy, choć można mieć pewność, iż typowy kierowca niektóre zasady złamie (w Polsce to szczególnie ograniczenie szybkości). Prawie zupełny brak zaufania okazuje administracja publiczna, nie przyjmując ustnego oświadczenia obywatela (petenta), wymagając oświadczenia pisemnego w prawie każdej sprawie, a nieraz i to nie wystarczy. Trudno uchwycić sens sondażu opinii, kiedy pada pytanie, „czy masz zaufanie do naszego wojska”. Czy odpowiedź twierdząca dowodzi, że dany obywatel nie boi się tego wojska? A co oznacza „zaufanie” w pytaniu odnoszącym się do zaufania do konkretnego polityka, którego przecież przeważająca respondentów nie zna osobiście. „Zaufanie” oznacza wtedy coś innego. Przejawy istnienia zaufania (i braku zaufania) są świadectwem kultury politycznej w danym państwie. Im mniejsza przewaga współdziałania nad współzawodnictwem, wyrażająca się także w jakości państwa, tym niższy poziom funkcjonującego zaufania społecznego. Także między obywatelem i rządem prowadzącym politykę, pomiędzy politykami, pomiędzy urzędnikami a politykami,(*) pomiędzy czytelnikiem a dziennikarzem publikującym w gazecie, między uczniem a nauczycielem, wiernym w kościele a księdzem na kazalnicy, a nawet w rodzinie, gdzie zaufanie osobiste miesza się z bardziej abstrakcyjnie pojmowanym zaufaniem do osoby publicznej, np. ważnego polityka.

Współzawodnictwo bywa twórcze, ale konflikty wywołane złą wolą niszczą zaufanie i utrudniają jego budowę. W taki sam sposób oddziaływuje funkcjonowanie władzy państwowej bez legitymacji, władzy autokratycznej. Znane z historii wyjątki wiążą się z nacjonalistyczną, patriotyczną mobilizacją wojenną (np. kult Stalina jako wodza zwycięskiego). Ale czy taka swoista legitymizacja władzy autokratycznej może być bez reszty utożsamiana z zaufaniem? Czy nie utrudnia – w takim „stalinowskim” przypadku – oddzielenia triumfu wojennego od oceny zbrodni tego wodza? Ujawnienie bezprawia władzy autokratycznej może negatywnie oddziaływać na poziom zaufania społecznego, a nawet osobistego, obniżając zaufanie do wszelkich organów i urzędów administracji publicznej, tyle że tego rodzaju erozja zaufania może zostać po długim czasie przezwyciężona. Badanie przeprowadzone na materiale z dziewięciu państw Europy Środkowej i Wschodniej pokazuje, że lustracja generalnie przyczynia się do podniesienia poziomu zaufania, jednocześnie jednak wpływa nań negatywnie z powodu jednego z jej przejawów w postaci sposobu w jaki ujawnianie danych osobowych łączy się z innymi środkami prawnymi.(*)

Nie jesteśmy jeszcze politycznym narodem wybitnie kooperatywnym, wyróżniającym się pod względem istniejącego w nim stopnia zaufania, ale młodsze pokolenie i pod tym względem – jak sądzę - będzie lepsze od starszego i stabilna demokracja będzie się wiązać z utrwalaniem współdziałania (a w tym i koordynacji) oraz dobra wspólnego które ze wzrostem zaufania się wiążą.

Czy jednak istnienie publicznego zaufania rzeczywiście jest podstawową przesłanką współdziałania? Może współdziałanie wynika raczej ze swoistego treningu, kiedy ci sami ludzie doświadczają współdziałania w powtarzających się sytuacjach, które ich łączą raz po raz? Może „[p]odstawę współdziałania nie stanowi tak naprawdę zaufanie, lecz trwałość stosunku społecznego (…) Na dalszą metę mniej ważne jest to, czy gracze sobie ufają, niż to, czy warunki dojrzały do stworzenia przez nich stabilnego wzorca współdziałania.”(*) Można pójść dalej tym śladem i powiedzieć, że współdziałanie nie musi mieć też silnej podstawy ideologicznej. Jeśli nawet tak jest, że zaufanie jest drugorzędne, a ideologia nie jest decydująca, to przecież nie są to czynniki nieważne, a ponadto, cytowana opinia nie odnosi się do wszystkich wypadków zawiązywania współdziałania, kiedy to zaufanie może być przesłanką pierwszorzędną na równi ze świadomością istnienia wspólnego interesu. Trzeba też spojrzeć na ten problem od strony negatywnej: Brak zaufania z pewnością współdziałanie utrudnia albo nawet je uniemożliwia. Ale skądinąd wiemy, że współzawodnictwo jest czynnikiem zmiany. Związek pomiędzy zaufaniem i współdziałaniem jest przedmiotem dalszych badań.(*) Przesłanie jest jednak wyraźne: zaufanie liczy się w kulturze politycznej pozytywnie.(*)

Powyższe rozważania można rozpatrywać przez pryzmat neuroekonomiki. Od dawna znany jest chemiczny sposób na wydobycie informacji od człowieka nie zamierzającego jej udzielić. Znany jest także elektrochemiczny sposób wykrywania  w organizmie śladów informacji wiążącej osobę badaną z danym zjawiskiem. Ostatnie eksperymenty w dziedzinie neuroekonomiki wykazują ponadto, że ”trust is chemical”: zaufanie jest funkcją wielkości dawki neuroaktywnego hormonu oxytocin w organizmie i mierząc ją badamy ważny czynnik procesu decyzyjnego w stosunkach między ludźmi.(*) Zapowiada to być może nowe możliwości manipulowania decydentami i analitykami oraz prognozowania zachowań, nie tylko w zakresie prowadzenia polityki. Choć i prognozowanie w zakresie genetycznego uwarunkowania zachowań przestępczych  – jeśli okazałoby się możliwe - wiązałoby się z prowadzeniem polityki). Trzeba oczywiście wyklucz ewentualny powrót rasistowskiej frenologii i eugeniki z zapobiec podejmowaniu działań prawdziwie orwellowskich, a także zaniedbaniu epigenetycznych czyli społeczno-ekologicznych uwarunkowań funkcjonowania kodu genetycznego. Jeśli te warunki zostaną spełnione, to nowe i na razie hipotetyczne metody pozwoliłyby na dokładniejsze ustalenie treści elementarnego modelu rozumowania, o którym była mowa na początku tej książki. Prowadziłoby to do sformułowania bardzo trudnych pytań o politykę prewencji. Zanim jednak te hipotezy zostaną naukowo przetworzone w teorię i ewentualnie zweryfikowane w języku praktyki społecznej demokratycznego państwa praworządnego, czy to w prowadzeniu polityki, czy robieniu interesów, także w stosunkach stricte osobistych, stosunki zaufania – mimo funkcjonowania już wyrafinowanej techniki komputerowej w zastosowaniu do polityki i ekonomiki – nadal należą staromodnie do sfer rutynowo pojmowanego bezpieczeństwa, intuicji, doświadczenia osobistego, kultury, bez których nie jest możliwe współdziałanie.(*)

Korzystając z tej witryny wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, które usprawniają jej działanie.

© Ryszard Stemplowski